poniedziałek, 3 listopada 2014

Agnieszka Suchecka - sztuka naiwna rodzącą się z potrzeby duszy

Urodziłam się i wychowałam w podwarszawskich Łomiankach, które za czasów mojego dzieciństwa były wsią z pasącymi się krowami, piejącymi kogutami i z panem rozwożącym konnym wozem węgiel. Nim się stałam panienką, wieś przemieniła się w miasto. Miałam szczęście mieszkać w domu jednorodzinnym z dużym sadem i ogrodem warzywnym. Rosłam ja i rosło wokół miasto.

Od najmłodszych lat uwielbiałam majsterkować i malować i codziennie wychodziłam na spacer przynosząc ze sobą bukiet polnych kwiatów znad Wisły. Po ukończeniu liceum menadżersko-artystycznego w Warszawie, rozpoczęłam studia etnograficzne na wydziale historycznym UW. Poznałam tam wybitnego znawcę i kolekcjonera sztuki ludowej Andrzeja Jackowskiego, który wykładał sztukę ludową. Gdy dowiedziałam się od koleżanki z roku, że jest w Polsce szkoła rzemiosła artystyczno-ludowego we Wzdowie, bez wahania spakowałam się i pojechałam tam, by tworzyć sztukę zwaną naiwną rodzącą się z potrzeby duszy, nie poddającej się krytycznemu oku.

Zachwycająca szkoła mieściła się w tamtych latach w pałacu wybudowanym przez wielkiego wynalazcę i wizjonera Adama Ostoję-Ostaszewskiego, który to według doniesień słuchaczy ze starszych roczników, nadal usiłuje wtrącić do życia swoje 3 grosze a to psując światło, a to zawodząc w kuchni, bądź tupiąc na korytarzach.

Po wspaniałym czasie spędzonym w szkole, z której o krok było w Bieszczady, ciężko było mi się na powrót zaklimatyzować w mieście. Właściwie nigdy nie myślałam bym mogła pomieścić się ze wszystkimi moimi pasjami w mieście. Do tworzenia tego wszystkiego na co przychodzi mi ochota jest potrzebna przestrzeń. Zwłaszcza, że czasem o północy potrafię łapać za wyrzynarkę czy wiertarkę a to nie są ciche narzędzia.

Osiadłam więc na kupionym przez rodziców starym siedlisku na Mazurach. Moja mama nie wierzyła, że wytrwam na takim odludziu, a jednak żyję tu już kilkanaście lat. W międzyczasie zaprojektowałam Mazurskie Siedlisko Kruklin i wykonałam do niego meble i elementy wystroju wnętrz. Wyszłam za mąż za architekta z Warszawy. Zakochanego we wsi, budownictwie, tworzeniu, stolarstwie i oczywiście we mnie. Razem spełniamy nasze marzenia. Przebudowaliśmy oborę na dom, stworzyliśmy pracownię "Twórcze Pole", robimy to co lubimy, czyli tworzymy i nie ograniczamy się do tylko jednej dziedziny sztuki. Wkrótce mamy nadzieję wyremontować starą chatę na naszym siedlisku i udostępnić ja dla gości i organizować dla nich warsztaty z ceramiki, malarstwa czy nadawaniu meblom drugiego życia.

Agnieszka Suchecka (Retko)
http://tworczepole.blogspot.com/




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz