wtorek, 27 lutego 2018

Recycling street art in the public space of a town

Stanisław Czachorowski (assistance professor at UWM, Department of Ecology and Environmental Protection, Faculty of Biology and Biotechnology) – ecologist, hydrobiologist, entomologist, the area of his professional interest includes aquatic insects, in particular caddisflies and dragonflies in inland waters in Central Europe, monitoring of waters, landscape ecology, anthropogenic transformations of the environment and eco-development (sustainable development).

“Recycling street art” denotes reclaiming the city space for local communities and “reclaiming” apparently useless things; it is also an element of social animation, performed in the public space, cyclic meetings in the form of happening and painting on recycled materials (old roof tiles, pottery, tiled stoves, stone, glass bottles and jars). There are no useless things. Or people. There is only excessive and superficial consumption of disposable things. By painting, we bring back long, meaningful life of dignity. To things and people. There are a lot of such useless bottles (and people, surely), rejected and thrown away – behind a fence, behind a border – out of our minds. To separate ourselves from that “dumpsite” with a high wall and barbed wire? And why don’t we, together, having pondered for a while, give up the wasteful culture of disposability and stop devastating the Earth’s resources and the beauty of the natural and cultural landscape? Why don’t we stop throwing things out and replace disposability with a long life cycle... of packaging? Beauty and durability versus tackiness and disposability. Let our lives be long and meaningful. And let others – things and people – live. You will notice neither beauty nor sense when you’re in a hurry all the time.


Street-art happenings make use of useless and unwanted things, sometimes regarded as waste: old roof tiles, glass bottles and jars (spent packaging), field rocks or defective ceramic products (house renovation waste). Joint painting in the public space (parks, squares, libraries, schools, universities, etc.), during scientific conferences, festivals of philosophy, science picnics and “luncheon on the grass” meetings produces small items, subsequently placed in the public space in street exhibitions or as items of street furniture. Used for field games (using QR codes and mobile Internet access) and educational tales of history, nature and landscape transformations. Educational purpose: history of places, history told with things (rocks, roof tiles, jars and bottles), sustainable development, importance of greenery in the city, local biodiversity and wild nature in the city, effects of growing consumption and large amounts of waste on nature, recycling, reusing, upcycling and environment- and landscape-friendly lifestyle, city greenery and the public meeting space, human ecology.

Social objective: integration, way of establishing contacts in the anonymous city, cross-border intercultural dialogue, inter-generation and inter-disciplinary dialogue. Objective related to landscape architecture: minor forms that affect the aesthetics of the cultural landscape, also as an element of thematic walking and recreational routes. Joint painting of bottles, rocks or roof tiles facilitates conversation, like working in the field, stripping feathers or shelling beans in the past. But that village world is no longer here – now we live in the city and we are conceiving life together anew... without borders. This could be street art using trash which is dumped in the forest, in the lake or river and which is then seen as blots on the landscape.

Everyone needs at least some philosophy, knowledge and art. Because everyone needs sense and beauty. Everyone is a creator, even when making a cake or cleaning the house. And at least they want to be creators. We choose simple forms and cheap material, which can be found everywhere. You can talk during the joint painting, but you don’t have to. You don’t have to kill the silence with words. You can stay silent. There are too many words. There is hardly anyone listening. And some words are so sophisticated that even the speaker doesn’t understand them... So silence is a relief. And joint creation of art in the public space is a socially new form of creating a new local community, leaving a trace in the urban landscape.

Joint painting is also a form of disseminating knowledge (e.g. of biology) and permanent and informal education. Knowledge is a common wealth and asset, which is a condition of civilisation development and which should be accessible to everyone. In the same way as the air and water or a beautiful landscape. Access to knowledge cannot therefore be closed and restricted. The same applies to art. Science and art are fascinated by the world, each in its own way and in a different form. The most effective way of absorbing knowledge and art is... by one’s own participation and activity. So let’s paint together, let’s talk (for example, in the library, in the city square, during a scientific conference). Let’s also talk about recycling, consumption and waste that we leave in the landscape, about the local biodiversity (and not on that which we see on TV).

People paint to make the world more beautiful – even though the beauty may be fleeting. We meet people while painting and use this simple activity to bring back sense and meaning to – apparently useless – things. Messages are not communicated only by words. Joint painting is the “slow science” in the country. One of the problems suffered by science – apart from excess waste, that is, empty packages – is an excess of empty work, that is, endeavouring to meet targets, to score points. Sometimes, members of scientific (academic) communities propose to reduce the number of publications – to make them fewer but better (it is not the number, but the quality and profundity of what is published that counts – no one will read excessive content).

I have been painting bottles and jars for a long time. I draw inspiration from the natural beauty of the landscapes of Warmia and Mazury (and in the background: recycling and reusing, meeting people in the new reality and city space, and cittaslow in small towns). I also paint field rocks and old roof tiles. For some people, “the country” or “the backyard” is associated with backwardness and stigmatisation. But for me, it’s a lifestyle associated with local life and the third technological revolution. And you can always find rocks in the backyard. Or bottles. And some jars in an attic and old roof tiles somewhere near the fence.

And I still haven’t had an opportunity to paint a roof tile or a bottle from Malaysia...




sobota, 24 lutego 2018

Recyklingowy street art w przestrzeni publicznej miasta

Recyklingowy street art to odzyskiwanie przestrzeni miejskiej dla potrzeb społeczności lokalnych i „odzyskiwanie” pozornie niepotrzebnych już rzeczy, to także element animacji społecznej, realizowanej w przestrzeni publicznej, cykliczne spotkania w formie happeningu i malowania na surowcach z recyklingu (stare dachówki, ceramika, kafle piecowe, kamienie, szklane butelki i słoiki). Nie ma rzeczy niepotrzebnych. I ludzi. Jest tylko nadmierna i powierzchowna konsumpcja rzeczy jednorazowych. Poprzez malowanie przywracamy długie i godne życie pełne sensu. Rzeczom i ludziom.

We współczesnym krajobrazie zurbanizowanym dużo jest tych niechcianych butelek (zapewne i ludzi), wyrzuconych, za płot, za miedzę, za granicę, byle dalej z oczu. Odgrodzić się od tego „śmietnika” wysokim murem i kolczastym drutem?

Może jednak razem, po wspólnej refleksji, odejdziemy od rozrzutnej kultury jednorazowości i przestaniemy dewastować zasoby Ziemi oraz estetykę krajobrazu przyrodniczego i kulturowego? Może przestaniemy po prostu wyrzucać, a jednorazowość zastąpi długi cykl życiowy… opakowania. Piękno i trwałość przeciw tandecie i jednorazowości. Żyj długo i z sensem. I pozwól żyć innym. Rzeczom i ludziom. W pośpiechu nie dostrzeżesz ani piękna ani sensu.


Surowcem w streetartywych happeningach są rzeczy zbędne i niepotrzebna, czasem traktowane jako śmieci: stare dachówki, szklane butelki i słoiki (zbędne już opakowania), polne kamienie czy wybrakowana ceramika (odpady po remontach domów). Poprzez wspólne malowanie w przestrzeni publicznej (parki, skwery, biblioteki , szkoły, uniwersytety itd.), w czasie konferencji naukowych, festiwalów filozofii, pikników naukowych i spotkań typu „śniadanie na trawniku”, powstają drobne elementy (detale), umieszczane później w przestrzeni publicznej lub jako uliczne wystawy oraz elementy małej architektury. Wykorzystywane są do gier terenowych (z wykorzystaniem QR Kodów i mobilnego internetu) i edukacyjnych opowieści o historii, przyrodzie i przekształceniach krajobrazu.

Cel edukacyjny: historia miejsca, historia opowiadana za pośrednictwem rzeczy (kamienie, dachówki, słoiki i butelki) rozwój zrównoważony, znaczenie terenów zielonych w mieście, lokalna bioróżnorodność i dzika przyroda w mieście, przyrodnicze skutki rosnącej konsumpcji i dużej liczby odpadów, recykling, reusing, upcykling i styl życia, przyjazny dla środowiska i krajobrazu, tereny zielone w mieście jako przestrzeń publiczna do spotkań, ekologia człowieka.

Cel społeczny: integracja, sposób na nawiązywanie kontaktów w anonimowym mieście, dialog międzykulturowy ponad granicami, dialog międzypokoleniowy i interdyscyplinarny.

Cel dotyczący architektury krajobrazu: małe formy wpływające na estetykę krajobrazu kulturowego, także jako element tematycznych ścieżek spacerowych i rekreacyjnych.

Wspólne malowanie butelek, kamieni czy dachówek ułatwia rozmowę, tak jak kiedyś wspólna praca w polu, przy darciu pierza czy łuskaniu fasoli. Ale ten wiejski świat już nie istnienie – żyjemy w mieście i na nowo wymyślamy wspólne bycie ze sobą … bez granic. Może być nim street art z wykorzystaniem śmieci , które wyrzucane są także do lasu, rzeki, jeziora i estetycznie szpecą krajobraz. Każdy człowiek potrzebuje choć odrobiny filozofii, wiedzy i odrobiny sztuki. Bo potrzebuje sensu i piękna. Każdy człowiek jest twórcą, nawet lepiąc pierogi czy sprzątając mieszkanie. A przynajmniej chce być twórcą. Wybieramy proste formy i tani materiał, który znaleźć można wszędzie. Przy wspólnym malowaniu mówić można ale nie trzeba. Ciszy nie trzeba zabijać słowem. Można milczeć. Słów jest zbyt dużo. Mało kto ich słucha. A niektóre są takie mądre, że nawet mówiący ich nie rozumie... Milczenie jest więc ulgą. A współtworzenie sztuki w przestrzeni publicznej jest nową społecznie formą tworzenia lokalnej wspólnoty, pozostawiającej ślad w krajobrazie zurbanizowanym.

Spotkania przy malowaniu to także forma upowszechniania wiedzy (np. biologicznej, o ekologii, o owadach i innych zwierzętach, grzybach czy roślinach o ekosystemach) i kształcenia ustawicznego i pozafromalnego. Wiedza jest bogactwem i dobrem ogólnym, które jest warunkiem rozwoju cywilizacji i do którego prawo ma każdy. Tak jak do wody i powietrza czy pięknego krajobrazu. Nie można więc zamykać i ograniczać dostępu do wiedzy. Podobnie jest ze sztuką. Nauka i sztuka zachwyca się światem, każda na swój sposób i w odmiennej formie. Najefektywniej poznawać wiedzę i sztukę... przez własne uczestnictwo i aktywność.

Malujmy więc razem, rozmawiajmy o przyrodzie (np. w bibliotece, miejskim trawniku, w czasie konferencji naukowej). Podyskutujmy także o recyklingu, konsumpcji i śmieciach, które pozostawiamy w krajobrazie, o lokalnej różnorodności biologicznej (a nie tej znanej z telewizji). Motywem malowania jest chęć czynienia świata piękniejszym, nawet jeśli to piękno jest ulotne. Przy malowaniu spotykamy się z ludźmi, by w prostej czynności przywracać sens i znaczenie rzeczom pozornie bezwartościowym. Nie tylko słowem przekazujemy treści. Wspólne malowanie jest slow science na prowincji. Oprócz nadmiaru śmieci, czyli pustych już opakowań, cierpimy w nauce na nadmiar zbędnej i pustej treści – wyrabianie normy i punktów. Czasem w środowisku naukowym (akademickim) pojawiają się propozycje, by ograniczyć liczbę publikacji: mniej a lepiej (nie ilość a jakość i dogłębność publikowanych treści – nadmiaru i tak nikt nie przeczyta).

Butelki i słoiki maluję od dawna. Inspiracją jest rodzima przyroda z warmińskiego i mazurskiego krajobrazu (a w tle recykling i reusing oraz spotkania międzyludzkie w nowej rzeczywistości i przestrzeni miejskiej, w miasteczkach cittaslow). Maluję także polne kamienie i stare dachówki, czasem lustra, płytki glazurowe, okruchy ceramiki znalezionej na drodze (resztki wysypywanego gruzu). Dla niektórych ludzi słowo prowincja czy podwórko kojarzy się ze stygmatyzowaniem i ośmieszaniem. Jest czymś wstydliwym. Dla mnie to styl życia, związanego z lokalnością i z trzecią rewolucją technologiczną. A na podwórku zawsze znajdą się kamienie. Albo butelki, na strychu słoiki a pod płotem stare dachówki.

Malowałem już dachówki z Warmii i Mazur, ze Śląska z zamku Książ. Jedną z Włoch, z Umbrii – pozostałość po nie istniejącym już budynku klasztornym. Przywiozłem dwie dachówki z Francji, z Parku de Brenne. Niebawem je pomaluję. Nie miałem okazji jeszcze pomalować malezyjskiej dachówki czy butelki… Może i taka możliwość się pojawi.

Motywem mojego malowania jest chęć czynienia świata piękniejszym, nawet jeśli to piękno jest ulotne. Podstawowym surowcem są odpady cywilizacji nadmiernej i szybkiej konsumpcji – szklane butelki i słoiki (zbędne i zawadzające w przyrodzie opakowania). Zebranym "śmieciom" nadaję nową wartość. Jest to filozoficzny podtekst nadawania rzeczom zbędnym także i ludziom wykluczonym, spisanym na straty, zapomnianym, nowej ważności i wartości. Recykling rzeczy i znaczeń to promocja postaw przyjaznych środowisku i ludziom. Malowanie butelek ma służyć ulepszaniu świata. Jest jak chasydzka przypowieść, by za pomocą drobiazgu, jaką jest przywrócona do życia butelka czy słoik, opowiedzieć o rzeczach ważnych i większych - za pomocą części pokazać całość. I przy malowaniu w plenerze lub pod dachem opowiadam różne przyrodnicze historie. I słucham lokalnych opowieści.

Lubię malować z ludźmi w przestrzeni publicznej, by ją wspólnie odzyskiwać ją dla społecznego życia. Wyjaśnianie złożonej rzeczywistości wymaga wytrwałości. Malowanie na szkle także. Ludzie dzielą się wiedzą (ale i sztuką, miłością) nie tylko ze względu na korzyści finansowe, lecz coraz częściej po to, żeby uczynić świat miejscem lepszym do życia. Swoisty trend dzielenia się (ang. sharing economy/collaborative consumption – ekonomia dzielenia się) obserwowany jest zarówno w sieci (zwłaszcza w mediach społecznościowych czy dziennikarstwie obywatelskim), jak i w świecie realnym (np. bookcrossing). Dzielenie się jest również podstawowym elementem nauki: jej postęp i rozwój ściśle związany jest z wymianą informacji, spostrzeżeń, wyników badań.

Rozdaję swoje butelki ludziom i instytucjom by przeciwdziałać wykluczeniu i rozmyślać nad nowym urządzeniem cywilizacji, nową odpowiedzią jak żyć. Na co dzień. Pomalowane butelki, słoiki i dachówki powędrowały już do wielu miejsc w Polsce, ale także do Francji, Niemiec, Japonii, na Białoruś i Ukrainę, do Rosji, USA i Nowej Zelandii. Sztuka jest polem działania dla intuicji. Nauka jest polem działania racjonalności. Malujący naukowiec to negocjacje tych dwóch światów. W wymiarze osobistym malowanie jest dla mnie relaksem i wyjściem z wąskich ram życia zawodowego. Nauka ze sztuką mocno się łącza. Obie poszukują piękna.

Stanisław Czachorowski




piątek, 23 lutego 2018

Na Olsztyńskiej Wystawie Dalii


We wrześni 2017 roku malowaliśmy butelki i słoiki w czasie V Olsztyńskiej Wystawy Dalii . To już drugi raz, gdy warsztaty z malowania butelek i plener odbył się w szklarni w czasie Olsztyńskiej Wystawy Dalii.

Stanisław Czachorowski

























wtorek, 20 lutego 2018

Dachówkowe malowanie w czasie Nocy Biologów


W czasie Nocy Biologów 2017 (styczeń) odbywały się warsztaty malowania na dachówkach (wraz z dyskusją o lokalnej różnorodności biologicznej). Niedawno na spacerze ślad po tych zajęciach zobaczyłem na Brzezinach. Jak widać nie tylko wiedza zostaje w głowie ale po Nocy Biologów zostają i materialny ślady.

St.Czachorowski