poniedziałek, 27 września 2021

Słoik z chrabąszczem majowym


Zwykły litrowy słoik, pospolity. Takich wiele spotkasz na półkach sklepowych lub we wysłanej spiżarni. Może były w nim korniszony, może papryka, może kompot. Choć ubarwienie przykrywki wskazuje na miód (o ile to jest przykrywka od tego słoika, przecież mogła być później "sparowana" zupełnie przypadkiem). Słoik miodu kupiony w pasiece, od jakiegoś pszczelarza. A może był kupiony pusty i wykorzystany został do domowych przetworów? 

Tak czy siak trafił do mnie. Po opróżnieniu zawartości stał się zbędny. Kiedyś, gdy jeszcze robiłem domowe przetwory, byłby wykorzystany wielokrotnie. Może do kiszenia ogórków. Może do zakiszenia zielonych pomidorów (w sklepie takich się nie kupi). Teraz tylko jako pojemnik na produkty sypkie. Ale czy zwykły, pospolity słoik może stać w kuchennej szafce, gdy tyle pięknych pojemników można kupić w sklepie? Malowanie jest czynnością, która ułatwia powtórne wykorzystanie (reusing, upcykling).

Namalowałem na nim chrabąszcza majowego. Ot, taki pospolity chrząszcz, czasem traktowany jako szkodnik, zwłaszcza gdy liczniej się pojawi. Teraz ten słoik z chrabąszczem pojawi się na wystawie w miejskiej bibliotece. Kto stworzy opowieść z pospolitym słoikiem i pospolitym gatunkiem w roli głównej? I co będzie z nim dalej? Krótkotrwałe zainteresowanie przeminie?

A przecież najpierw była skała. Wietrzała w słońcu i w deszczu i na wietrze. Potem płynący strumyk lub duża rzeka szlifowała ziarna piasku. A może to była morska plaża. Jakie zwierzęta stąpały po tym piasku, zanim został przykryty kolejną warstwa osadów? A potem przyszedł jakiś człowiek i piasek trafił do huty szkła. Ze szkła w fabryce odlano słoik. Jeszcze tylko metalowa przykrywka. Kto i kiedy wymyślił apertyzację i weckowanie żywności by przechowywać ją długo, zdatną do bezpiecznego spożycia? Seria bardzo ważnych wynalazków. Lecz raczej nie uczą o nich w szkole na lekcjach historii. Bo w podręcznikach głównie są bitwy, wojny, granice, mogiły, defilady i życiorysy wkładów. O znacznie liczniejszych poddanych rzadko piszą. Tacy przecież przeciętni, szarzy, zwykli i nieważni. I o ważnych wynalazkach też nie piszą w szkolnych podręcznikach.... O chlebie, o pralce, o konserwowaniu żywności i tysiącu innych. Nie są ważne?

A potem była pszczoła, która do kwiatu wiśni, śliwy czy ogórka przyleciała, zebrała pyłek i nektar. Przecież do słoika mógł trafić i miód i owoce i ogórki. Potem nalepiono etykietę, zawieziono ciężarówką (być może setki kilometrów dalej) do sklepu. I stał sobie na półce. Albo na przydrożnym straganiku pszczelarza. Ktoś kupił, może rozmawiał ze sprzedawcą. A może milczał przy kasie w supermarkecie...

Ten zwykły słoik najeździł się w swoim życiu. Odrobina w nim wszechświata i dziejów ludzkości. Kto potrafi odtworzyć te historie i za pomocą jednego słoika opowiedzieć o całym świecie? O przyrodzie, o ludziach, o emisji dwutlenku węgla w czasie transportu, o lokalności, o arteterapii w czasie malowania? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz