niedziela, 12 kwietnia 2020

Marzymłódka na starym flakoniku laboratoryjnym


Mały słoiczek laboratoryjny albo buteleczka z szerokim otworem. Bez szlifu czyli musiała być zamyka korkiem. Zapewne miała służyć do przechowywania substancji lub odczynników chemicznych. Być może przeznaczeniem jej było laboratorium lub też apteka lub szpital. Nie ma żadnych znaków, które by pomogły zidentyfikować czas i hutę szkła. Wskazuje na ręczna robotę bo nie widać szwów sklejania. Nie ma już oryginalnego korka a ten widoczny na zdjęciu jest wtórny, dorabiany z korka "po szampanie".

Opisywany flakonik laboratoryjny pochodzi ze Stacji Hydrobiologicznej w Mikołajkach. A skąd tam się wziął i jak tam się znalazł? Czy był pozyskany z mienia pozostawionego przez "Niemców", może z jakieś apteki? Czy pochodzi z Mazur czy tez został dopiero później przywieziony z innych regionów, w czasie gdy powstawała Stacja Hydrobiologiczna? A może słoiczek został wyprodukowany po wojnie?  Nie wiem czy uda się odkryć historię teko małego przedmiotu. Być może trzeba dopiero wymyślić by opowieść była pełniejsza i piękniejsza.

W moje ręce trafił w latach 90. XX wieku, gdy jeździłem do Mikołajek do Stacji Hydrobiologicznej w Mikołajkach do dr Wandy Szczepańskiej w sprawie chruścików (Trichoptera). Gdy zaczynałem swoja pracę badawczą nad chruścikami to napisałem listy do czworga znanych mi z publikacji chruścikarzy (Z Łodzi, Krakowa, Warszawy i Mikołajek). Pani Szczepańska mi odpisała i zaprosiła do siebie. Miała bogate zbiory chruścików z mazurskich jezior, w większości nie opracowanych. Przyjeżdżałem kilka razy i w końcu zabrałem przekazane mi zbiory chruścików, zmagazynowane w słojach Wecka. Były też trzy, takie jak te opisywany,  flakoniki. A w środku chruściki w alkoholu (służyły jako próbówki na zbiory_. Część zbiorów była wyschnięta. Wszystkie chruściki przejrzałem i oznaczyłem. Wyniki wykorzystałem w mojej rozprawie habilitacyjnej, dotyczącej chruścików jezior Polski. A słoiczki, po przeniesieniu chruścików do innych probówek, umyłem i wykorzystywałem jako pojemniczki do przypraw. Ponownie odzyskały swoje aptekarskie czy laboratoryjne funkcje. Bo przecież każda kuchnia to małe laboratorium.

Długo stała z przyprawami aż w czasie któregoś z plenerów domowych, postanowiłem pomalować. Do ozdobienia wybrałem ćmę, czyli motyla nocnego, z rodziny niedźwiedziówkowatych (Arctiidae) - proporzycę marzymłódkę. Zarówno motyl piękny jak i nazwa urocza. Proporzyca pewnie dlatego, że ubarwienie skrzydeł przypomina jakiś proporzec. Ale dlaczego marzymłódka? Marząca młódka czyli młoda kobieta? O czym mogłaby ona marzyć?

Proporzyca marzymłódka (Tyria jacobaeae) jest motylem niewielkim, rozpiętość skrzydeł wynosi 32-40 mm. Głowa, tułów i odwłok są czarne. Przednie skrzydła szaroczarne i czerwoną smugą wzdłuż przedniej krawędzi skrzydła i dwoma czerwonymi plamkami. Skrzydła drugiej pary są czerwone z czarnym obramowaniem. Dorosłe proporzyce spotkać można od maja do czerwca na śródleśnych polanach, zrębach, starych kamieniołomach. Gąsienice rozwijają się (i zjadają, jako rośliny pokarmowe) na starcu jakubku, w górach także na podbiale pospolitym i lepiężniku. Zasięg występowania obejmuje obszary od Europy po Środkową Azję. W Polsce występuje na terenie całego kraju, lokalnie może być gatunkiem pospolitym. Łatwiej ją jednak spotkać w stadium larwalnym czyli gąsienicy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz