piątek, 9 sierpnia 2019

Malowanie kamieni w klimacie cittaslow

(Fot. Anna Wojszel, 20 lipca 2019 r., Orneta
Można postawić dwa pytania są niezwykle ważne. Po co - czyli pytanie o cel. Dlaczego - czyli pytanie o powody, przyczyny, genezę. I w końcu można zapytać, co z tego wynika, że ileś tam osób pomaluje polne kamienie, stare dachówki, wyrzucone butelki czy słoiki. Czy jakaś wartość z tego się rodzi? Po co malować polne kamienie na ulicy, gdzieś w małym miasteczku? Zamieszczone obok  zdjęcie dobrze ilustruje odpowiedź (choć nieprecyzyjnie). Właśnie dla takich widoków warto organizować otwarte plenery w przestrzeni publicznej. By był pretekst i powód do wielopokoleniowego spotykania się ludzi w przestrzeni publicznej, na podwórku, w parku, skwerze. Tym razem spotkaliśmy się na ulicy Rycerskiej w Ornecie. Malutka uliczka w malutkim mieście cittaslow. A wielkie sprawy. Przypatrz się uważnie, a dostrzeżesz.

Małe rzeczy też są ważne i potrzebne. Nie tylko imprezy masowe z głośną muzyką, dmuchanymi reklamami i straganami z balonikami. Kilkugodzinny plener, wiele rozmów, wiele doświadczeń. Dlaczego kamienie? Bo są za darmo, leżą i  nic nie znaczą. Dostępne, więc ich nie szanujemy, nie cenimy. Zawadzają. Albo stare dachówki. Kłopotliwy gruz poremontowy. Nawet jak mają po sto lat, nawet gdy są efektem unikalnej pracy rzemieślniczej, to po zmianie dachu traktowane są jako niepotrzebny śmieć. Wyrzucić gdzieś do rowu, zasypać jakąś dziurę w ziemi, pozbyć się bo bezwartościowe i zawadzają. Tak samo ze starymi butelkami czy słoikami - zbędne opakowania po przebrzmiałej konsumpcji (niejednokrotnie szybkiej i jednorazowej). Ale przez wspólne spotkanie w przestrzeni publicznej, przez pomalowanie, nabierają nowego sensu, nowego znaczenia. Stają się przydatne, łączymy je z nimi emocje. Nabierają wartości. I cały czas przemawiają w przestrzeni publicznej. Przemawiają o wartości człowieka, o konsumpcji i stylu życia. Na przykład w małym, warmińskim miasteczku.

Spotkanie było niewielkie. Łącznie przewinęło się przez plener - uczestników i widzów - jakieś 50-60 osób (czytaj więcej). A jaki to spotkanie wywarło wpływ? Pomocne w tych rozważaniach będą statystyki "eventu", założonego na Facebooku. Na początek ważne zastrzeżenie: nie wszyscy uczestnicy są internetowi i korzystają z Facebooka. Zatem statystyki odnoszą się tylko do części uczestników i fragmentu wywieranego wpływu. 

Łącznie facebookowe wydarzenie dotarło do blisko 6. tysięcy użytkowników. Zatem to z pozoru małe przedsięwzięcie wywiera spory wpływ. Ponadto efektem pleneru są liczne zdjęcia, wrażenia czy ustne relacje, które kiełkują jeszcze wiele dni, miesięcy czy lat po samym jednodniowym plenerze. 


(Słupki niebieskie - mężczyźni, słupki zielone - kobiety)

Na początek spojrzenie demograficzne. Po pierwsze wyraźnie przeważają kobiety, zwłaszcza widoczne jest to w starszych grupach wiekowych. Efekt ten zauważyłem już na kilku innych "eventach", związanych z działaniami edukacyjnymi i artystycznymi. Jak to interpretować? Czy kobiety są bardziej nastawione prospołecznie? Chętniej udzielają się w inicjatywach społecznych? Może bardziej aktywne są internetowo? Może są bardzie wykształcone? Lub bardziej otwarte na innych i na nowe doświadczenia? O ile przewaga kobiet w grupie do 24 roku życia jest niewielka i mieszcząca się w granicach błędu statystycznego, to w grupach 35-64 ich udział jest ewidentnie większy. Gdzie są i co robią w tym czasie mężczyźni?


Ten wykres jest dla mnie trochę zaskakujący. Plener był inicjatywą ludzi z Olsztyna (Artystyczna Rezerwa Twórcza). Niemniej zniknęliśmy w "tumie" ludzi z Ornety, okolic i... turystów z daleka. Nie spodziewałem się tak znacznego odzewu osób z Ornety (lub pochodzących z Ornety). Ogromnie mnie to cieszy. I pokazuje sens tych małych, kameralnych niemalże spotkań.
Z kolei ten wykres pokazuje największa aktywność: po pierwsze w momencie utworzenia "eventu" na Facebooku i rozesłaniu zaproszeń, po drugie w dniu pleneru. To uwaga dla organizatorów. Zadaniem facebookowego wydarzenie jest nie tylko "być utworzonym" ale ciągle "karmionym" kolejnymi informacjami, zdjęciami, linkami. Przygotowanie i oddziaływanie rozpoczęło się dwa miesiące przez samym plenerem (pomijając wewnętrzne przygotowania i organizację, bo sam pomysł narodził się rok wcześniej).
Powyższy wykres pokazuje zasięg (tylko na Facebooku) kamykowego pleneru. Na około 5,9 tys. odbiorców (489 wyświetleń strony) w samym dniu pleneru było ich 1770. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tak dużego odbioru. Nawet nie przypuszczałem, że taki jest duży. Czasem warto zajrzeć do statystyk. A sztuczna inteligencja bardzo nam to ułatwia.

Na dwa sposoby można spojrzeć na sens takich plenerów: 1. przez zamieszczone na górze zdjęcie 2. przez pryzmat statystyk. Emocji uchwyconych na zdjęciu nie uchwyci chyba żadna statystyka. Ale z drugiej strony sam obraz może być bardzo nieprecyzyjny i nie ukazywać skali.

Bardzo bym chciał "zobaczyć" efekty plenerowej wystawy kamieni. Orneta daleko, nie mam możliwości usiąść na ławeczce i przez wiele godzin obserwować. Ale może ktoś z miejscowych lub odwiedzających napisze w komentarzach, co z tej wystawy i z tego pleneru wynika? Nie wszystko da się policzyć, zważyć i zmierzyć.... I nie wszystko da się opowiedzieć. Niemniej próbujmy. Niech poplenerowa dyskusja trwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz