Historia ma swój początek w malowniczej miejscowości wśród czystych
lasów, błękitnych jeziorach i obfitych łąkach. Było tam też czyste powietrze.
Śpiew ptaków sprawiał, że tereny te stały się ulubionym miejscem i oazą
zdrowego środowiska dla tutejszych mieszkańców i odwiedzających turystów.
Do miejscowości prowadziła droga. Zwykła jak większość innych dróg,
asfalt niezbyt szeroki ale nikt nie oczekiwał by była to autostrada. Wszystko
byłoby dobrze gdyby nie zmierzch, po którym działy się dziwne rzeczy. Droga po
zmierzchu stawała się nie do poznania. Tam zanotowano najwięcej przypadków
pojawienia się człowieka-ćmy (zwą go także Zmierzchnica Trupia Dróżka). Dlaczego człowieka? Bo wielka na kilka metrów ćma
na swoim grzbiecie ma wizerunek białej czaszki. Dziwny stwór wydawał piszczący
dźwięk, wydmuchując powietrze przez trąbkę. Zdarzało się, że człowiek-ćma
szeptał coś do ucha przejeżdżającym drogą mieszkańcom.
Tam gdzie widziano człowieka-ćmę na drogach w asfalcie pojawiały się
dziury, które z trudem można było omijać. Strach przed tym dziwnym stworem
sparaliżował mieszkańców. Pragnęli jak najszybciej wracać do domu po zmierzchu ale droga był
coraz bardziej uciążliwa. Wpadali swoimi samochodami w wielkie jak kratery
dziury, niszcząc podwozia swoich aut. To doprowadziło do tego, że mieszkańcy
stali się coraz bardziej nerwowi i kłótliwi.
Przestali cieszyć się swoją czystą
oazą, swoim zdrowym środowiskiem. Zadziałał impuls, który doprowadził do
niszczenia i degradacji przyrody. Ludzie świadomie zaczęli wyrzucać śmieci do
swoich lasów, do przydrożnych rowów przy tej dziwnej drodze. Świadomie? Tak.
Dokładnie to przemyśleli, zawiązując starannie worki na śmieci i zostawiając je
właśnie w tych miejscach. Często też zdarzało się im "przyozadabiać"
okoliczne drzewa.
Drzewa! Zaczęli je ścinać, bo przeszkadzają, bo brudzą karoserię ich
samochodów itp. Ludzie zaczęli się zachowywać jakby przyroda była im nie potrzebna. Robili wszystko by ją
zniszczyć.
Po tych wydarzeniach człowiek-ćma znikł. Czy to on spowodował, że
ludzie degradują swoje środowisko? Nie wiadomo co szeptał do ich ucha.
Jedno jest pewne, że po jego zniknięciu w dziurach, od których
wszystko się zaczęło, pojawiły się kwiaty. To one sprawiły, że droga stała się
przejezdna (bynajmniej na razie). Teraz potrzeba cierpliwości na dobrą zmianę w
ludziach.
Opowieść oparta na prawdziwych zdarzeniach.
Anna Wojszel
Zdjęcia: Anna Wojszel
Muzyka: ptaki z okolicznych lasów,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz