sobota, 20 maja 2017

Wiosna w pasiece Mola


Mól w ogródku pszczoły gości.
Na rabatkach kwiatów wiele…
Żadna z nich przecież nie pości,
piją nektar i w niedziele.

Zapylają pracowicie wszystkie po kolei kwiatki,
Pamiętają o truskawkach, o porzeczkach i o bratkach.
Pracowicie pyłek noszą, bo to jest kwitnienia pora.
Dzieci karmią i królową, od poranka do wieczora,

Mól ich pracy się przygląda.
I zazdrościć im zaczyna.
Bo zapewne tak wygląda,
kochająca się rodzina.

Ach! być pszczółką, jak to ładnie, jaka ich przyjemna dola.
Jak ich pracę wszyscy cenią, jaka ważna jest ich rola.
Ich miód, który wszystkim słodzi troski oraz przeziębienia.
W każdym mądrym domu stoi bo najzdrowszy do jedzenia.

Wtem przyleciał Truteń blady,
coraz bledszy, nie ma sciemy.
- Potrzebuję twojej rady.
- Ratuj! Bo wszyscy zginiemy!

- Co się dzieje? - Gadaj żwawo! - Opowiadaj na mą mamę…
- Ratuj Molu! - nie mam siły - mam skrzydełka opryskane…
- Czuję, że niechybnie zginę, zginę ja i ma rodzina.
- Potrzebne mi antidotum… Oj! wybiła ma godzina…

- Gdzie to było? Mój biedaczku?
- Popijałem nektar w polu
i zdrzemnąłem się na krzaczku
czy to chabrów? czy kąkolu?..

- Aż tu nagle… z snu mnie budzi jakiś potwór, niespodzianie…
Warczy, buczy, syczy wreszcie i polewa me ubranie.
- Więc ja w nogi, biedny Truteń, bo i tak wszystko stracone…
- Wszystkie moje plany wniwecz, a już miałem szukać żony.

Powiedziawszy to odkaszlnął,
Smutno spojrzał na świat miły…
I na wieki - wieków zasnął.
… Pestycydy go zabiły!

Maria Karbowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz