poniedziałek, 4 września 2017

Plener w Lidzbarku Warmińskim czyli 55 dachówek w Oranżerii Kultury

2. września 2017 r., na dobry początek nowego roku szkolnego, odbył się plener w Oranżerii Kultury w Lidzbarku Warmińskim. Malowaniu towarzyszyły rozmowy o ogrodach i bioróżnorodności. Powstało 55 dachówek  (dwie chyba niedokończone więc na pewno jest 53 malowane dachówki). Stare dachówki pochodziły z różnych domów w Lidzbarku. Ale to dopiero początek przygody z dachówkami.

Głównym tematem spotkania była różnorodność biologiczna w ogrodzie. Dlatego malowaliśmy kwiaty, owady, ptaki. Czyli wszystko to, co w ogrodzie można spotkać. Malowaniu towarzyszyły opowieści. Ale więcej było malowania niż rozmów o bioróżnorodności. Poczucie sprawstwa (mogę pływać na świat i są od razu widoczne efekty) wciąga i mocno angażuje.

Było to rodzinne spotkanie. Rodzice przyprowadzili dzieci ale sami się mocno zaangażowali w rozwijanie dawno zapomnianych pasji.(zobacz więcej zdjęć z malowania)  Każdy może malować. Bo głównym celem jest spotkanie się w przestrzeni publicznej i bycie razem. Kiedyś spotykaliśmy się by drzeć pierze, łuskać fasolę czy szatkować kapustę. Teraz nie mamy takich agrarnych możliwości więc wymyślamy nowe. Bo człowiek jest istotą społeczną.

Malowaliśmy na starych już nie potrzebnych dachówka. Cel dwojaki: aby w tle pokazać, że nie ma rzeczy niepotrzebnych i nie tylko recykling ale i reusing ma sens. W tym przypadku to nawet upcykling. A po drugie, w nawiązaniu do surowca z odzysku, wyrzuconego… pokazać, że nie ma ludzi zbędnych i niepotrzebnych. I rzeczom i ludziom niechcianym można nadać sens. Może nie tyle nadać, co odszukać, dostrzec. I można o tym wzniośle i uczenie mówić. A można działać i uczestniczyć, zamiast słuchać przeżywać i doświadczać.

Takie wspólne, rodzinne malowanie to ośmielenie do sztuki. Głownie dorosłych, bo dzieci szybciej i łatwiej się angażują. Są bardziej otwarte i odważne. Ale jak wynikało z rozmów i wpisów do pamiątkowej kroniki, dorośli odkryli w sobie dawno zapomnianą radość z malowania. I że potrafią, że jest to przyjemne. Radość widoczna była w oczach i artykułowanych wypowiedziach. Jest sen się spotykać – malowanie jest tylko pretekstem do rozmów o świecie i o wartościach. Dzieci są bardziej śmiałe w eksperymentowaniu, bez skrepowania, „marnują” dużo farby. Dorośli bardziej przewidują przyszłość, stąd oszczędniej używają farb. Nie chcą, by się marnowało. Wiedzą, że wszystko kosztuje i szkoda marnować. Dzieci nie mają takich oporów. Eksperymentują, malując nawet palcami. Są odważniejsze i nie boją się, że coś zepsują. A nadmiar farby brudzi nie tylko ceratę, ale i ubrania. Praca z dziećmi jest trudniejsza. Wróciłem z poplamionymi spodniami i koszulą. Na pewno nie tylko jak. Fajnie mieć dzieci, przy których można się otworzyć. Dorośli w pojedynkę może mniej śmiało by przyszli. Dziecko jest swoistym alibi, dodaje odwagi, łatwiej się wycofać, gdyby atmosfera była mniej przyjazna (ja tylko przyprowadziłam dziecko na zajęcia …). Dzieci ośmielają dorosłych w otwarciu się i spróbowaniu tego, czego się dawno nie robiło. I pomagają odkrywać przyjemność z malowania i odkrywania swoich talentów.

Wniosek taki, że edukacja pozaformalna w grupach różnowiekowych i pokoleniowych ma sens. Sztuka jest tylko środkiem – celem jest spotkanie w przestrzeni publiczne i rozmowy z wykorzystaniem różnych kanałów. O głębszym sensie takich warsztatów lub nietypowych wykładów pisałem już wielokrotnie i prezentowałem na Festiwalu Filozofii. Zacząłem malowanie na butelkach (z recyklingu, znalezionych w lesie i jeziorze). Ale farby do szkła dłużej schną. Dobrze się pracuje z dorosłymi lecz z dziećmi jest to trudniejsze (więcej wybrudzonych ubrań, rąk i twarzy). Od kilku lat maluję na kamieniach i starych dachówkach. Farby akrylowe szybciej schną, co jest ważne w przypadku udziału dzieci.

A co się stanie z 55. dachówkami z Oranżerii Kultury? Zostaną polakierowane i wystawione. Albo w formie daszku albo zostaną poumieszczane między kwiatami w ogrodach. Być może dachówki lidzbarskie posłużą do zainscenizowania gry terenowej z ukrytym, tajemniczym przekazem. 

Spotkanie ludzi otwartych i dyskutujących (nie tylko werbalnie) tworzy nową wartość dodaną. Synergia to więcej niż suma pojedynczych pomysłów. Ludwik Fleck pisał o tym jako kolektywie myślowym (odnosił do nauki). Sam pomysł malowania kamieni z naciskiem na edukację nie tylko przyrodnicza jest efektem synergii, powstawał i dojrzewał na wielu spotkaniach (nieustannie ewoluuje). Tak i teraz wykorzystanie dachówek w Oranżerii Kultury dojrzewa, jako efekt synergii. Niebawem zobaczymy co się z tego wylęgnie. Na pewno coś społecznie wartościowego i pięknego.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz