W przyrodzie wszystko jest ze sobą powiązane. W kulturze chyba także. Pomysł z malowaniem w przestrzeni publicznej kontynuuję, niezależnie od innowacji "Gadające dachówki". W majowy weekend 2016 r. malowaliśmy dachówki i kamienie w Skansenie w ramach pikniku pt. „Jarmark sztuki nie tylko ludowej. Wyczarowane z gliny.” Było przyrodniczo i kulturowo i w powiązaniu z dziedzictwem. To była sztuka nie tylko ludowa. Dlaczego kamienie, dlaczego dachówki? I dlaczego bioróżnorodność?
1 maja 2016 r. w olsztyneckim Skansenie można było zobaczyć dawne zawody związane z gliną, ulepić garnek, a z nami pomalować dachówkę. 30 zabytkowych dachówek i trochę kamieni przygotował Skansen. My przy malowaniu opowiadaliśmy o lokalnej przyrodzie: grzybach, roślinach, zwierzętach, trochę o dawnych zwyczajach. O zupie z pokrzywy i maści czarownic do latania i o Wimlandii. Jednym słowem o dziedzictwie przyrodniczym i kulturowym regionu. Przy malowaniu graliśmy, śpiewaliśmy i tańczyliśmy. (Więcej zdjęć na Facebooku)
Dachówki są z gliny. Ale najpierw były kamienie. Gdzieś w głębi ziemi gorąca lawa, która się wydostała, ostygła, skaliste góry tworzyła. Te smagane przez wiatr, wodę i mróz, kruszą się na coraz drobniejsze fragmenty: głazy, kamienie, kamyki. Płynąca woda frakcjonowała efekty wietrzenia, oddzielając żwir od piasku i od iłu. Ten ostatni osadzał się w wolno płynących odcinkach rzek, wraz z resztkami organicznymi. Tak powstały zwały gliny. A glinę wykopano i z niej zrobiono dachówki, cegły, garnki, kafle.
W każdej dachówce jest więc zaklęty kamień… z długą historią bycia w przyrodzie. Pamięta ruchy górotwórcze, wulkany oraz lodowiec (lądolód). I pamięta rzekę z żyjącymi tam chruścikami. A może jeszcze coś więcej?
Taka dachówka, leżąca przez lata na warmińskiej czy mazurskiej chałupie, oborze, stodole, kościele czy przydrożnej kapliczce, nie jedno widziała, nie jedno słyszała. Nie jedną rozmowę, nie jedno granie i śpiewanie. Ma swoją historię. A my jej nie wyrzucamy. Malujemy i dodajemy nową treść i nową historię. Podobnie z kamieniami, szarymi, niepotrzebnymi.
Pomalowaną przez siebie dachówkę lub kamień można było zabrać ze sobą. Albo zostawić na wystawę w czasie Europejskiej Nocy Naukowców, 30 września na UWM w Olsztynie.
W każdej dachówce jest więc zaklęty kamień… z długą historią bycia w przyrodzie. Pamięta ruchy górotwórcze, wulkany oraz lodowiec (lądolód). I pamięta rzekę z żyjącymi tam chruścikami. A może jeszcze coś więcej?
Taka dachówka, leżąca przez lata na warmińskiej czy mazurskiej chałupie, oborze, stodole, kościele czy przydrożnej kapliczce, nie jedno widziała, nie jedno słyszała. Nie jedną rozmowę, nie jedno granie i śpiewanie. Ma swoją historię. A my jej nie wyrzucamy. Malujemy i dodajemy nową treść i nową historię. Podobnie z kamieniami, szarymi, niepotrzebnymi.
Pomalowaną przez siebie dachówkę lub kamień można było zabrać ze sobą. Albo zostawić na wystawę w czasie Europejskiej Nocy Naukowców, 30 września na UWM w Olsztynie.
Stanisław Czachorowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz